10/01/2021

Wiedzcie, że jestem tu nadal. Dziś już dwudziestopięcioletnia mężatka. Wiele lat temu zwyczajnie się zablokowałam i przestałam pisać. Ale wciąż jestem. Przepraszam i dziękuję Wam za wszystko. ❤
Oto piosenka, która tak bardzo kojarzy mi się dziś z HRP.
Agnes - One Last Time

Rozdział 31 - Maska obojętności





Zazdrość to cień miłości. 
Im większa miłość, tym dłuższy cień.
Magdalena Samozwaniec 



Jakiś czas później.



Piętnastoletni Gryfon wpatrywał się uporczywym wzrokiem w profesora Binnsa, który głosił kolejny i niezwykle nudny wykład na temat palenia czarownic. Drgnął dopiero, gdy usłyszał chrapanie Rona siedzącego obok. Rudowłosy położył głowę na otwartej książce i zasnął. Harry niezwykle zazdrościł przyjacielowi zdolności tak łatwego zapadania w sen. On sam nie potrafił zmrużyć oka od jakiegoś czasu. 
W klasie był obecny jedynie ciałem. Rozpamiętywał ostatni upojny pocałunek z Hermioną. Wtedy gdy wszystko było jeszcze dobrze. Pielęgnował starannie wspomnienie tego, jak tuliła się do niego, przygryzała zalotnie wargę, pozwalając pieścić się po policzku oraz szeptać ciepłe słowa do ucha. Tego jak rozchylała łagodnie usta i przymykała oczy, gdy całował ją wzdłuż żuchwy. Uwielbiał to obserwować.
Zacisnął mocno usta, przypominając sobie, o co się pokłócili. Był wściekły, że musiała zobaczyć, jak pocieszał Ginny, która pokłóciła się akurat z Michaelem Cornerem. Przecież w tym uścisku nie znalazł się żaden podtekst. Weasley wyglądała na podłamaną, a on chciał być dla niej oparciem. Ron za bardzo by jej nie pomógł, bo od początku nie znosił ciemnowłosego Krukona, z którym chodziła. Dlaczego Hermiona nie potrafiła tego zrozumieć, tylko wolała oskarżać Pottera o potajemne spotykanie się z rudowłosą?


- Co to w ogóle miało być? 
Twarz Hermiony przybrała purpurowy odcień. Wskazywała palcem na spłoszoną Ginny, która wyszła pospiesznie z szatni Gryfonów. Przez moment nie wiedział, co ma robić. Czy biec za przyjaciółką i powiedzieć, że nic się nie stało, czy zostać i wytłumaczyć się swojej dziewczynie. 
- Ginny pokłóciła się z chłopakiem. Dziś na treningu była zdołowana. Tylko ją pocieszałem.  – Wyciągnął ostrożnie dłoń, aby pogłaskać ukochaną po policzku, ale odtrąciła go.
- Od kiedy to pocieszasz dziewczyny po kłótniach ze ich facetami? – wycedziła przez zaciśnięte zęby. – Najpierw Chang i Lovegood, później ja, a teraz Weasley. Którą masz jeszcze na celowniku, Potter? 
- O czym ty mówisz? – spytał zaskoczony. – Jesteś pierwszą i najprawdopodobniej ostatnią osobą, której podarowałem swoje serce.
- Tak? – odparła ironicznie. – Czyli w takim razie byłam też pierwszą dziewczyną, z którą się całowałeś, hm?
Nie odpowiedział. Pytanie to przyprawiło chłopaka o falę niepokoju. Nie wiedziała o jego pocałunku z Cho po spotkaniu GD ani o tym, że przerwał go tylko z powodu ciągle dającej o sobie znać miłości do Ślizgonki. Zagryzł wargi, a Hermiona uśmiechnęła się krzywo. Był to uśmiech pełen rozczarowania.
- Niech zgadnę. Chang, tak? Widziałam, jak się do ciebie kleiła – powiedziała, akcentując każde słowo. Nie zamierzał zaprzeczać. Nie chciał kłamać.
- Ja nie mam do ciebie żalu, że spotykałaś się z Malfoyem – odparł cicho. Wtedy jej usta zacisnęły się w cienką linię, a na czole pojawiła się zmarszczka. Przez chwilę przypominała McGonagall. Jej mina jakby mówiła „Ja i Malfoy to co innego!”.
- Trochę żałuję, że zbyt pospiesznie tu weszłam. Może gdybym się wstrzymała, to doczekałabym się czegoś ciekawszego z tobą i Weasley w roli głównej – syknęła. Jęknął rozpaczliwie, po czym podszedł bliżej. 
- Hermiono, nie złość się na mnie. Nie chcę się kłócić – szepnął, muskając ustami czoło dziewczyny. Po chwili próbował wycisnąć na jej ustach namiętny pocałunek, ale skutecznie go uniknęła. 
- Trzeba było trzymać łapy przy sobie – warknęła, odsuwając się. 
- Tylko ją przytuliłem – tłumaczył, łapiąc ją bezsilnie za rękaw. 
- Tak? To czemu dopóki mnie nie zauważyliście, widziałam parę lepiących się do siebie węgorzy? 
Wtedy pękła. Nie rozpłakała się, ale widział, jak w jej oczach rozbłysły łzy. Chciał złapać ją i mocno do siebie przytulić, lecz odwróciła się napięcie, po czym wyszła z szatni Gryfonów. Podobnie jak niedawno Ginny. 
- Hermiona! – zawołał jeszcze za nią, chociaż wiedział, że to już i tak nic nie da. Został sam.


W milczeniu trwali od dłuższego czasu. Nawet Walentynki spędzili osobno. Kończył się luty i miał powoli tego dość, ale Riddle była uparta. 
Przetarł oczy dłońmi i spojrzał na Ślizgonkę, która siedziała w pierwszej ławce z Malfoyem. Widok Hermiony siedzącej tak blisko Dracona wręcz go torturował. Nie powiedział na głos o swojej wizji. Wiedział, że i tak jego dziewczyna nie zbliży się do blondyna. Niewiedza chroniła. Mimo to, co teraz? Nie miał wpływu na jej zachowanie ani nie wiedział, gdzie przebywała. Miał po dziurki w nosie tego braku kontroli. Chciał po prostu wziąć ją w ramiona i nie puścić. 
Wracaj – przeszło mu przez myśl, jakby to miało coś pomóc.


~*~


Tego dnia obiad niesamowicie się dłużył. Harry westchnął ciężko, udając, że słucha wywodu Rona na temat jakości pieczonego kurczaka. Jego wzrok wciąż jednak wędrował w stronę stołu Ślizgonów. Hermiony przy nim nie było, a to niepokoiło Pottera. 
Po długim wpatrywaniu się w ten sam punkt oderwał oczy od pustego nakrycia dziewczyny, zaś jego uwagę przykuł siedzący nieopodal Malfoy. Jego zachowanie było nadzwyczaj dziwne. 
Blondyn rozejrzał się niepewnie na około i zaczął grzebać w kieszeni. Niedługo po tym najwyraźniej znalazł coś, czego szukał, a w jego dłoni pojawił się bliżej niezidentyfikowana buteleczka. Chłopak niepostrzeżenie przysunął do siebie pucharek, który stał przy nakryciu Hermiony. Nalał do niego soku z dzbanka, po czym wlał całą zawartość buteleczki. Chwilę później kielich znalazł się znów na miejscu Ślizgonki, a Malfoy jak gdyby nigdy nic schował flakonik i zaczął jeść. 
Potter zacisnął wargi. Więc Draco zamierzał wcielić plan Voldemorta w życie. Jedno się nie zgadzało. Buteleczka, którą zobaczył Harry w wizji, była czarna, a ta, którą trzymał Malfoy, różowa. Czyżby dla niepoznaki zmienił kolory?
Ku przerażeniu Gryfona, do Wielkiej Sali akurat weszła Hermiona. Niosła w ramionach jakieś książki, więc musiała wracać z biblioteki. Jak zawsze skierowała się w stronę swojego miejsca przy stole Ślizgonów. Obserwował, jak siada na ławie, odkłada książki i ze zdziwieniem zagląda do swojego pucharka, w którym musiała dostrzec napój, ale wzrusza ramionami, po czym nakłada sobie ziemniaków. Spojrzał na Malfoya, który kątem oka spoglądał na nią. 
Harry wiedział, że musi zareagować. Przecież nie mógł patrzeć na to jak ten palant przejmuje kontrolę nad jego dziewczyną. Tak, wciąż jego dziewczyną. Nie było mowy o rozstaniu. 

Nie zbaczając na Rona, który wciąż narzekał na kurczaka, zerwał się z miejsca i rzucił w stronę stołu Ślizgonów. Dokładnie w tym samym momencie, gdy brązowowłosa ujęła puchar, aby popić jedzenie. Wtedy wszystko zaczęło się dziać jak w zwolnionym filmie. 
- HERMIONA, NIE PIJ TEGO! – wrzasnął, gdy Ślizgonka już prawie dotykała ustami kielicha. Gwar w Wielkiej Sali gwałtownie umilkł, a wzrok wszystkich spoczął na Potterze. Mimo to on nie dbał o innych. Ważna była tylko niebieskooka. Wręcz przeskoczył przez stół Puchonów, aby jak najszybciej znaleźć się przy Hermionie. Dziewczyna zamarła, a zawartość pucharu nie zdążyła jeszcze znaleźć się w  ustach, gdy Potter wyrwał naczynie z jej ręki. Ktoś musi przebadać tę substancję.
- Nie pij tego – powtórzył, dysząc. – Malfoy dolał ci coś do soku – dodał ciszej. Poczuł się głupio, ale to nie było ważne. Hermiona tego nie wypiła i to się liczyło. Uratował ją. Może dzięki temu się pogodzą, a wszystko się ułoży?
Uśmiechnął się blado do Ślizgonki, oczekując, iż dziewczyna odwzajemni gest. Nie wiedział, w jak ogromnym był błędzie. 
- Czy ty zwariowałeś, Potter?! – krzyknęła, zrywając się z krzesła. Zrzedła mu mina. Głównie dlatego, że nie spodziewał się takiej reakcji. – Zamierzasz mnie teraz szpiegować? To, co robię, co jem i co piję?! Idź lepiej kontrolować swoją Weasley, a nie do mnie się przypieprzasz! 
Był pewny, że jego policzki paliły się teraz ze wstydu. W jadalni wybuchły gwizdy.
- Hermiono – zaczął niepewne, wciąż zaskoczony tak agresywną reakcją Ślizgonki. Nie chciał przecież pogarszać sytuacji, tylko uratować jej życie. Dlaczego tak boleśnie tego nie doceniła?
- Próbujesz usilnie zwrócić na siebie uwagę, bo cię olewam?! Marnie ci wyszło, Potter! – syknęła, wyrywając mu puchar z ręki. Jęknął, widząc, że sok jest w pobliżu nastolatki. 
- Hermiono, nalej sobie nowego soku, ale nie pij tego. Błagam – prosił błagalnie. Jej oczy owiała ironia. 
- Naprawdę myślisz, że Malfoy dolałby mi do soku jakąś truciznę? Skoro tak… - niebezpiecznie poruszyła naczyniem, a Pottera przeszły dreszcze. Już wyciągnął ręce, aby zabrać jej picie, gdy dodała: - …niech wypali ci twarz.
Zamachnęła się, a zawartość pucharka wylądowała prosto na oczach, ustach i policzkach Harry’ego. Poczuł, jak pulsuje w nim upokorzenie, gdy w pomieszczeniu wybuchł głośny śmiech uczniów. Krople soku dyniowego spływały mu po twarzy, ale nie zwracał na to większej uwagi. Dopiero po kilku sekundach otworzył oczy i spojrzał z rozgoryczeniem na Riddle, która stała wciąż naprzeciw niego, ale teraz zanosiła się śmiechem wraz z innymi.
- Ludzie, patrzcie! Riddle w końcu otworzyła oczy! – zawołał ktoś. 
- Potter, ty mokry pudlu! – zaśmiał się jeszcze ktoś inny.
Wtedy serce Harry’ego Pottera pękło z zawiedzenia. Tego się nie spodziewał ze strony nowej Hermiony Riddle.


~*~


Tamtego wieczoru brązowowłosa Ślizgonka po raz kolejny wracała z biblioteki. Nie mogła skupić na niczym myśli. Próbowała się uczyć, ale z marnym skutkiem. Jej myśli wciąż błądziły wokół czarnowłosego Gryfona.
Usilnie próbowała sobie wmówić, że postąpiła dobrze, ale im więcej czasu mijało od wydarzenia w jadalni, tym bardziej czuła wściekłość na siebie. Może zachowała się zbyt gwałtownie?
Zasłużył. Obściskiwał się z Weasley i teraz ma za swoje.
Ku własnemu zdziwieniu przez ostatnie dni maska, którą utkała z obojętności, wciąż działała. Nie płakała ani razu od ostatniej rozmowy z Potterem w szatni Gryfonów. Przysięgła sobie wtedy, że już nigdy więcej nie będzie płakać przez faceta. Postanowienia dotrzymywała.
Z zamyślenia wyrwał dziewczynę znajomy śmiech z końca korytarza. Rozpoznała głos Harry’ego, więc szybko schowała się za pobliski gargulec, aby dostrzec, kto mu towarzyszy. Spodziewała się, że znów pewnie włóczył się gdzieś z Ronem. Zamarła, gdy po chwili usłyszała nie głos Ronalda, a Ginny Weasley.
- Tydzień temu było super. Nie spodziewałam się, że tak prędko się tego nauczę. Jesteś świetnym nauczycielem, Harry – rzekła podekscytowana rudowłosa. 
- Daj spokój, to nic takiego. Cieszę się, że to wszystko układa się nam tak dobrze – odpowiedział ze śmiechem bliznowaty. Wtedy Riddle dostrzegła, jak oboje mijają gargulec, więc wtedy wychyliła zza niego głowę, aby mieć lepszy widok na parę.
- Potrzebuję więcej praktyki. Spróbujemy dziś jeszcze raz? – spytała Ginny.
- Jasne, sama przyjemność – zaśmiał się Potter. Po chwili zatrzymali się na drugim końcu korytarza i zrobili coś, co przyprawiło córkę Czarnego Pana o zawrót głowy. Zniknęli oboje za drzwiami… schowka na miotły.
Pierwsza myśl?
Sukinsyn. Zdrajca. Kłamca. Kobieciarz. Idiota. Palant. Kretyn.
Hermiona dyszała wściekle, wpatrując się w zamykające się drzwiczki schowka. W Hogwarcie od dawna szeptano, że to Riddle wykorzysta Pottera, a w rzeczywistości stało się na odwrót. 

Potrzebuję więcej praktyki. 

Jasne, sama przyjemność. 


Nie potrafiła uwierzyć, że Harry mógłby oszukać ją w tak perfidny sposób. Teraz była już pewna – Potter potajemnie spotykał się z Ginny. No bo co innego mogliby praktykować w schowku na miotły? Wrzało w niej, gdy przypomniała sobie widok rudowłosej w ramionach chłopaka. Ginny Weasley miała ponieść swoją karę. 
Brązowowłosa wyszła zza gargulca i pospiesznym krokiem skierowała się w stronę schowka. Miała zamiar przyłapać ich na gorącym uczynku. Najpierw życie straci Weasley, a potem Potter.

Wyjęła różdżkę i kopnęła z całej siły drzwiczki, że prawie wypadły z zawiasów.
- Mam was! – krzyknęła z satysfakcją. Dopiero po kilku sekundach zdała sobie sprawę, że w środku nikogo nie było. Zamrugała kilkakrotnie powiekami, aby się upewnić, czy to prawda. Zrobiła krok do przodu i zastała totalną pustkę.
W niewielkim pomieszczeniu stało jedynie kilka starych mioteł oraz wiader. Przecież przed chwilą tu weszli. Była tego pewna.
Cofnęła się o krok, wciąż zaskoczona tym, co się stało, gdy wpadła na jakąś przeszkodę, która znikąd pojawiła się tuż za nią. 
- Co u licha…?!
Odwróciła się wystraszona, aby zobaczyć co było owym oporem. Ujrzała przed sobą długowłosą dziewczynę o chińskiej urodzie. Miała upięte z tyłu ciemne włosy oraz olśniewające oczy, które teraz mrugały szybko. Dopiero po kilku sekundach zorientowała się, że to nie kto inny aniżeli Cho Chang. Zapadła cisza.
- Riddle, co ty tu robisz? – zapytała po chwili Krukonka, a w jej głosie brązowowłosa wyczuła nutę strachu. Zastanawiające było dlaczego.
- Co ja tu robię? Może powinnam zapytać o to samo!
 Cho nie odpowiedziała. Przez chwilę siłowały się na wzrok, gdy zza Chinki nadbiegł czyjś śpiewny głos.
- Cho, co się dzieje?
Luna Lovegood pojawiła się dosłownie znikąd. Miała długie oraz jasne włosy, które tego dnia rozpuściła na ramiona, oraz niebieskie oczy wbijające się teraz w Hermionę. Na uszach nosiła kolczyki w kształcie rzodkiewek, gadała bzdury na poziomie dziesięciolatki i bujała ciągle w obłokach. Wśród Ślizgonów uchodziła za dziwaczkę. Chociaż Riddle przestała popierać ich poglądy na wiele tematów, to w przypadku Lovegood chyba nigdy nie miała od nich odbiec.
- Cho, czy ja o czymś nie wiem? Harry nic nie wspominał o wtajemniczeniu Riddle – szepnęła przerażona Luna na widok Ślizgonki.
To całkiem zbiło Hermionę z tropu. 
- W co wtajemniczyć? O co wam chodzi? – spytała zirytowana obecną sytuacją.
- Najlepiej będzie, jeśli pójdę po Harry’ego i wszystko wyjaśnimy.


~*~


Czarnowłosy chłopak z uśmiechem patrzył, jak Ginny z powodzeniem używała zaklęcia Reducto. Stojący nieopodal niej Dean Thomas usilnie próbował osiągnąć ten sam cel, ale wychodziło mu to dużo gorzej.
- Musisz się bardziej skupić, Dean! – zawołał Harry przez salę. Pokój Życzeń wypełniały właśnie krzyki zaklęć, więc było mu o wiele ciężej. – Koncentracja jest najważniejsza!
W tym samym momencie usłyszał znajomy głos za sobą.
- Harry! 
To Luna wbiegła do Pokoju Życzeń. Mimo wszystko jej głos nie mógł przekrzyczeć zebranych na spotkaniu GD. Uśmiechnął się szeroko na widok koleżanki.
- Cześć! Co tak długo? Gdzie Cho? Myślałem, że przyjdziecie razem – rzekł, zauważając brak Chinki.
- Harry, awaria – szepnęła blondynka. Dopiero teraz zauważył, że nie była w nastroju do uśmiechu. Wtedy przez jego umysł przeszła jedna jedyna upiorna myśl. Umbridge.
- Co się dzieje? – spytał lekko wystraszony miną Luny.
- Czy kiedykolwiek wtajemniczałeś Hermionę Riddle w nasz sekret? 



CDN.

25 komentarzy:

  1. Rozumiem, że krew Riddle'ów daje o sobie znać. Ależ ona upokorzyła Pottera! Wręcz czułam jego wstyd!
    Przy tekście opisującym Lunę jest powtórzenie "oraz", przynajmniej tak mi się wydaje.
    pozdrawiam i zapraszam na ginger-black.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, a po ostatnim rozdziale sądziłam, że jednak pomiędzy Hermioną, a Harry'm będzie już dużo lepiej, a tu nagle taka akcja!
    Całe szczęście, że Harry powstrzymał ją przed wypiciem tego eliksiru... no i jeszcze nurtuje mnie to, dlaczego ten wywar był innego koloru.
    Hmm, jednak sądzę, że Hermiona nieco przesadziła, ale nie winię jej,. Za pewne wiele dziewczyn postąpiłoby tak na jej miejscu. Poza tym, Ślizgonka pewno się boi, że go straci na zawsze i wtedy zostanie sama...
    Wow, czemu Harry nie powiedział jej o GD? Przecież przez to, ona może być jeszcze bardziej wkurzona...
    Rozdział jak najbardziej przypadł mi do gustu ^^.
    Życzę powodzenia w Aberdeen i czekam na kolejny rozdział ;).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, i jeżeli to dla Ciebie nie jest problem, chciałabym być informowana o NN na przekleta-prawda.blogspot.com

      Z góry dziękuję ;)

      Usuń
    2. A moze to byla amortencja?

      Usuń
  3. Przeczytałam ten rozdział i zaczęłam się zastanawiać czy to on jest taki krótki, czy mi się tak dobrze czytało i tak szybko ? Rozdział cudowny ;) Tak jak ktoś wspomniał wyżej, ja również myślałam, że między Harry'm i Hermioną się ułoży, a tu nagle dupa, że się tak wyrażę. Choć może to nawet lepiej, bo wyniknie z tego coś ciekawego ? No zobaczymy. I ten różowy eliksir... Dlaczego był różowy ? To pytanie będzie mnie dręczyć. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i mam nadzieję, że nie będzie trzeba na niego długo czekać. Pozdrowienia i całuski <3
    Powodzenia w Aberdeen ;)
    Rose Riddle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był różowy bo to chyba eliksir miłosny...
      ~anika

      Usuń
  4. Omg. Zajęło mi pełnee 8 godzin przeczytanie Twojego opowiadania od pro;logu. Łał. Jest świetne.
    Mogłabym prosić o informowwanie o nowym poście?
    moje gg 22414030

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Twojego bloga. Przeczytałam również wcześniejsze. W internecie jest tak mało blogów o harrym i hermionie, że aż serce się kraje. Mam nadzieję, że nowy rodział już niedługo. Czekam na niego z niecierpliwością ponad 3 miesiące xD Masz duży talent pisarski. Nie wolno ci go zmarnować. Ja też piszę historie o harrym i hermionie w zeszycie. Nie mam odwagi wrzucić ich do internetu. Jeśli podczas pisania będziesz chciała pomocy, chętnie pomogę. Nie uważam się od razu za Mickiewicza ale zawsze coś. Mam nadzieję, że niedługo nowy rozdział. Czekam z niecierpliwością O.O Karolina

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :) Niedawno trafiłam na Twojego bloga i bardzo mnie zainteresował. Masz duży talent. Mogłabyś mnie powiadamiać o nowych rozdziałach?
    http://patrzac-na-swiat-z-optymizmem.blogspot.com.es/

    OdpowiedzUsuń
  7. suer blog zadko takie opowiadania mozna znalesc zwłaszcza z para harry i hermiona
    szkoda mi harego po tym co hermiona mu zrobiła po czyms taki hary powinien dac jej spokoj na jakis czas
    zniecierpliwoscia czekam na ciag dalsz

    OdpowiedzUsuń
  8. Dopiero trafiłam na twojego bloga i musze przyznać że jest świetny. Masz niesamowite pomysły i talent do ich opisywania. Nie moge doczekać sie następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem, że masz nawał pracy... ale proszę kontynuuj.
    :)))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam! Bardzo ciekawa tematyka. Szczerze mówiąc pierwszy raz czytam takiego właśnie bloga. Co prawda dopiero zaczęłam, ale jestem pewna, że będę tu częstym gościem. Może mogłabyś mnie informować o nowych notkach? A może miałabyś ochotę wpaść i ocenić moje notki? http://hgss-sweet-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem w szoku, że nie skomentowałam tego rozdziału. Czytałam wszystkie poprzednie i czytam wszystko gdy tylko się coś pojawi. Czy to zapowiedź, czy rozdział - czytam wszystko! Jestem stałą czytelniczką i rzadko kiedy wchodzę na Twojego bloga i za bardzo nie wiem kiedy rozdziały się pojawiają. Także gdyby była taka możliwość mogłabyś powiadamiać mnie o nowych rozdziałach na tym blogu? www.secrets-of-the-castle.blogspot.com
    A co do rozdziału 31... nic dodać, nic ująć. Po prostu REWELACJA ; )

    OdpowiedzUsuń
  12. Chciałabym Cię zaprosić do Liebster Award. Więcej informacji znajdziesz na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  13. dawno takiego opowiadania nie czytalem uwielbiam pare hary i hermiona
    szkoda ze miona tak potraktowala hary po czyms takim powinien dac jej spokuj na jakis czas

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej zapraszam cie serdecznie na mojego bloga
    http://historia-anny-dumbledore.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam całość ! <333 Chcę więcej ! *o* Ale czemu oni się pokłócili ?! ;_; No czemu ?! ;_; Zapraszam do sb dominique-roven-weasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej :) Mam na imię Karolina. Jestem pod ogromnym wrażeniem twojego talentu. Czytałam kilka twoich bloogów, i powiem ci że mi się bardzo podobają. Zwłaszcza ten. Bardzo fajnie opisujesz ich uczucia i w ogóle :)W ogóle ciekawy pomysł z tym , że Hermiona jest córką Czarnego Pana. Gratuluję świetnego blooga :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hejka :)
    Jestem twoją nową czytelniczką. Przeczytałam wszystkie rozdziały i naprawdę wciągnęłam się w tą historię. Szczerze mówiąc, ja też miałam nadzieję, żetym raze pomiędzy Harrym i Hermioną będzie wszystko ok, a zagrożenie przyjdzie z zewnątrz. No nic, Twoje opowiadanie, Ty tu jesteś panią życia i śmierci :P. Co do tego flakoniku, to ja też w pierwszej chwili pomyślałam o eliksirze miłości. To by było do Draco podobne, bo skoro tak nagle odzyskał Hermionę, z pewnością nie chciałby jej stracić. Właściwie, to dziwne, że Harry nie powiedział Hermionie o GD, tera, kiedy już wiedział, że nienawidzi Voldemorta... Mam tylko jedno zastrzeżenie: strasznie zaniedbujesz Rona :P Według mnie przydałby się epizod poświęcony tej postaci. No, ale cóż ja mogę... ;)
    Pozdro
    Melyonen :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy nowa notka? Pojawi się w ogóle? A może hermiona-riddle-potter umarła śmiercią naturalną?

    OdpowiedzUsuń
  19. To wiadomo ze w butelce jest eliksir milosny, tacy idioci was ze sie nie domyslacie ;x ?

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapraszam na mój blog
    lillypotter-cd.blogspot.com
    Oraz do lajkowania facebooka
    nazwa: No bo,ja jestem wybrańcem

    OdpowiedzUsuń
  21. To na pewno eliksir miłosny!!!��

    OdpowiedzUsuń

Copyright @ 2010-2013

Szablon został wykonany przez Empatię na potrzeby bloga www.hermione-riddle-potter.blogspot.com. Treści wszystkich postów oraz zakładek są autorstwa Alex, a także jej całkowitą własnością. Za wszelkiego rodzaju plagiaty lub kopiowanie pomysłów bez uprzedniej zgody autora będą wyciągane wszelkie możliwe konsekwencje.