10/01/2021

Wiedzcie, że jestem tu nadal. Dziś już dwudziestopięcioletnia mężatka. Wiele lat temu zwyczajnie się zablokowałam i przestałam pisać. Ale wciąż jestem. Przepraszam i dziękuję Wam za wszystko. ❤
Oto piosenka, która tak bardzo kojarzy mi się dziś z HRP.
Agnes - One Last Time

Rozdział 38 - Ukojenie




 ~*~




Mój tatuś powiedział, że ten pierwszy raz kiedy się zakochujesz
 zmienia Cię na zawsze i nie ma znaczenia
 jak bardzo będziesz się starał,
to uczucie po prostu nigdy nie odejdzie.
Nicholas Sparks


Wieczór był ciepły, a Hogwart ogarniał niewyobrażalny spokój. Za pół godziny miała rozpocząć się cisza nocna, więc ciemne korytarze oświetlane palącymi się podchodniami powoli pustoszały.
Pokonywałam jeden z nich przyspieszonym krokiem. Nie mogłam uspokoić złości jaka mną targała.
W końcu zatrzymałam się przy gargulcu na trzecim piętrze i zasłoniłam usta dłonią, próbując się uspokoić.
Nienawidziłam kłótni z Harrym. Nie sądziłam również, że mógłby zareagować aż tak impulsywnie na moją decyzję o powrocie do Malfoy Manor. Po części rozumiałam tę troskę, ale bez przesady.

Czy ty do końca zwariowałaś?! W takim razie po co była ta cała rozprawa w Ministerstwie?! Po co z Dumbledorem nadstawialiśmy karku, abyś nie wracała do Malfoyów?! Po to, żebyś teraz sama wpakowała się w ich łapy?!

Rozprawa, którą i tak przegraliśmy, Harry! Czy ty nie rozumiesz, że w końcu i tak do tego by doszło? Nie ucieknę od własnego przeznaczenia! Muszę tam pojechać!

Żeby Voldemort cię zabił?!

Zamydlę mu oczy! Będę im pokorna dopóki Dumbledore nie dostanie praw!

NIE! Nie zgadzam się, rozumiesz?! Zostajesz ze mną w Hogwarcie!

Jeszcze nigdy nie widziałam czarnowłosego tak wściekłego. Kręcił się po Pokoju Życzeń, niedowierzając. Mimo wszystko wciąż upierałam się przy swoim. Najbardziej podbuzowała mnie jednak postwa Gryfona. Co on sobie w ogóle wyobrażał? Nie byłam jego własnością, o której mógł decydować.

Nie będziesz mi mówić co mam robić!

Czy ty nie rozumiesz, że nie chcę cię stracić?!

Powrzeszcz jeszcze trochę, a stracisz, bo się z tobą rozstanę, a nie dlatego, że umrę!

Te słowa uciszyły Pottera, a ja postanowiłam, że jak najszybciej umknę z Pokoju Życzeń, aby znaleźć się z dala od bliznowatego. Nawet nie zdążyłam spytać o Malcolma. Harry za to próbował mnie zatrzymać. Nie mógł jednak tego zrobić bez dotyku. Prąd jaki w tamtym momencie poczułam był silny do tego stopnia, że odskoczyłam z krzykiem.

Czy ty do końca oszalałeś?!

Przepraszam, zapomniałem się.

Wciąż próbowałam pozbyć się tego buszu na głowie, który stał się wynikiem kopnięcia przez prąd, lecz nie było to łatwe. Teraz moim jedynym celem stało się dostanie jak najszybciej do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Jeśli spotkam gdzieś po drodze Umbridge... No cóż, nie zapowiadałoby się ciekawie.
Ruszyłam biegiem do lochów. Ku mej radości nie spotkałam po drodze nikogo.

~*~

Pusty Pokój Życzeń ogarnął krzyk wściekłości. Piętnastoletni Harry Potter osunął się na podłogę, próbując złapać oddech. Nie miał zielonego pojęcia dlaczego musiał zareagować tak impulsywnie. Ostatnimi czasy stał się wyjątkowo rozdrażniony i podirytowany wszystkim na okół, ale dlaczego wyżył się akurat na Hermionie? Po tym jak powiedziała, że wraca do dworu Malfoyów na ferie dostał białej gorączki.
Toż to pewna śmierć. Przecież można byłoby coś wymyślić. Tak, aby została w Hogwarcie.

Zamydlę mu oczy!

Voldemort nie znał litości. Harry był prawie pewny, iż Czarny Pan po zdradzie Hermiony na pewno nie darowałoby jej życia za coś takiego. Nieważne czy to jego córka, czy nie. On nie wiedział co to znaczy miłość i rodzina.
- Hermiono, dlaczego mi to robisz? – szepnął, chowając twarz w dłoniach.

 
Dostałam się prędko do kamiennej ściany, która wpuszczała do Pokoju Wspólnego. Wciąż nie doprowadziłam włosów do idealnego ładu, ale przynajmniej emocje po kłótni z Potterem opadły i nie rozsadzały mnie już tak jak jeszcze jakieś piętnaście minut wcześniej.  
- Tępić szlamy.
Na dźwięk kodu ściana posłusznie przesunęła się, ukazując wejście. Z irytacją stwierdziłam, że nowe hasła coraz bardziej mnie irytują. Niech w końcu zostawią tych mugolaków w spokoju.
Pokój Wspólny wyglądał na pusty, a to przyjęłam z ulgą. Nie wykluczone, iż większość Ślizgonów wracała na ferie do domu i dzień przed opuszczeniem szkoły zamknęła się w swoich dormitoriach, aby spakować kufry.
Też musisz to zrobić – przeszło mi przez myśl.
Westchnęłam ciężko i podeszłam do stolika nieopodal kominka, gdzie zostawiłam rano książkę od transmutacji. Lepiej nie zostawiać niczego w tym pomieszczeniu na dłużej niż jeden dzień. Wielokrotnie zdarzały się tu kradzieże. Nie miałam pieniędzy na nowy podręcznik.
Wtedy zorientowałam się, że ktoś siedzi w fotelu tyłem do mnie. Od razu rozpoznałam tę blond rozczochraną czuprynę.
Wpatrywałam się przez chwilę w czasopismo, które trzymał Draco Malfoy. Dopiero po dłuższej obserwacji zorientowałam się, że to nic innego jak gazeta pornograficzna. Naga czarownica ubrana jedynie w czarną spiczastą tiarę oraz wysokie buty na obcasie uśmiechała się do mnie kusząco z okładki.
To prawda, że już wcześniej miewał sprośne teksty i zapewne myśli, ale żeby do takiego stopnia? Niby w czerwcu miał obchodzić szesnaste urodziny, a takie rzeczy powinny być normalne dla chłopców w jego wieku, ale... No cóż, nie ukrywam, że mocno się zdziwiłam. Może dlatego, że wciąż pamiętałam go jako małego chłopca bawiącego się w ogrodzie Malfoy Manor.
- Draco, czy ja dobrze widzę? Ty czytasz pornosa? – Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać.
Blondyn spojrzał na mnie, ale o dziwo nie zawstydził się.
- Blaise zostawił tę gazetę, idąc spać, więc uznałem, że zobaczę co jest w środku – odparł beznamiętnie.
Ku mojemu zadowoleniu nasze relacje z Draconem stały się ostatnimi czasy bardzo neutralne. Nie pałaliśmy do siebie jakąś wielką nienawiścią, ale zarazem też nie wielbiliśmy. Taki układ mi odpowiadał.
- Jeśli czegoś ci brak, to dlaczego nie możesz poprosić Pansy o pomoc? Jestem pewna, że zgodziłaby się bez wahania – rzekłam z kpiną. No cóż, wyobrażenie sobie Pansy Parkinson rozbierającej się przed Malfoyem nie należało do najmilszych doświadczeń.
Draco patrzył na mnie kątem oka i dostrzegłam, że kąciki jego warg uniosły się ku górze.
- Wolałbym, abyś to ty mi pomogła – odparł, zamykając magazyn, po czym odłożył na stolik.
Na sto procent chciał, żebym się zawstydziła i udało mu się. Od dawna domyślałam się, że wciąż o mnie myślał, lecz nie przypuszczałam, aby w taki sposób. To prawda, że bardzo wydoroślał i z każdym dniem stawał się niezwykle pociągający, ale w środku to zwykły pustak i tchórz. Nie mogłabym więcej z nim być, a już tym bardziej kogoś takiego pokochać.
Blondyn podniósł się z fotela.
- Bardzo mi przykro, ale mam chłopaka, któremu jestem wierna – mruknęłam, ściskając w ramionach książkę. Ta rozmowa schodziła powoli na nieodpowiednie tory.
- I z którym masz zakaz spotykania się – odparł Malfoy, robiąc krok w moją stronę. Cofnęłam się, gdyż ten gest ze strony chłopaka spowodował, że zrobiłam się podejrzliwa. – Oboje doskonale wiemy jak uwielbiałaś się ze mną całować – szepnął.
Drogę ucieczki zagrodził mi stół, na którego natknęłam się, unikając Ślizgona. Serce zaczęło bić mi sto razy szybciej, gdy młody Malfoy znalazł się w zasięgu centymetrów. Wciąż używał tych samych perfum, a to wywołało masę wspomnień oraz kompletny mętlik.
Nie mieszaj mi w głowie! – ryknęła podświadomość.
Był wyższy, a to sprawiło, że poczułam się przy nim jak mała dziewczynka. Jego bliskość w tamtej chwili zdecydowanie źle na mnie podziałała. Nogi odmówiły posłuszeństwa, gdy nagle objął mnie w tali. To zły znak, bardzo zły znak. Ratunku!
- Przestań. Ta gazeta pobudziła twoją fantazję w nieodpowiedni sposób – wychrypiałam, próbując wysunąć się z tego uścisku, lecz on nie zgodził się na to.
- To nie gazeta, ale ty, Riddle – wymamrotał.
Wtedy zrozumiałam, że nadchodzi chwila, której tak bardzo się obawiałam. Złapał mnie za podbródek, choć usilnie przed tym uciekałam. Tym gestem również sprawił, że spojrzałam mu prosto w oczy. Milion emocji na raz. Z jednej strony wciąż pamiętałam o Harrym oraz o tym co do niego czuję. Z drugiej nagle po prostu zapragnęłam stanąć na palcach i pocałować tego sukinsyna, który właśnie przede mną stał, aby ugasić jakąś dziwną potrzebę, która się we mnie pojawiła.
Nie, nie, nie. Przecież kochałam Harry’ego Pottera, nie Draco Malfoya.
- Powiedz mi coś – szepnął prosto w me usta. Złapałam głęboki oddech, aby w końcu przestać odczuwać ten odurzający zapach Ślizgona. Nie mieszaj mi w głowie.  – Co byś zrobiła, gdyby Potter nie istniał?
Patrzyłam na niego zdezorientowana.
- Gdyby nie istniał? – powtórzyłam, wypuszczając powietrze.
- Tak. Wyobraź sobie, że on nie istnieje – wyszeptał. Zadrżałam, czując jego oddech na twarzy, a zarazem analizując słowa, które przed chwilą wymówił. W sumie nigdy o tym nie myślałam.
Co zrobiłabym, gdyby Harry nie istniał? Z pewnością niezakochałabym się w nim, bo w końcu nigdy nie poznałabym tego Gryfona. Możliwe, że wciąż byłabym zadufaną w sobie córką Czarnego Pana, której jedynym marzeniem stałoby się zostanie śmierciożerczynią na miarę ciotki Bellatriks. Wtedy prawdopodobnie wciąż... chodziłabym z Malfoyem.
Podniosłam wzrok na Ślizgona, przygryzając wargę.
- Pewnie byłabym z tobą – szepnęłam zanim zdążyłam się nad tym do końca zastanowić.
Szybko pożałowałam swoich słów. Dlaczego? Ponieważ zostałam pocałowana przez Dracona w sposób tak zachłanny jak nigdy przedtem. Taki, który pozbawiał tchu.

~*~

Młody Malfoy wpatrywał się w Hermionę w oczekiwaniu. Jej bliskość działała na niego niczym ukojenie. Znajomy zapach wdarł się do jego nadzorzy, sprawiając, że ledwo był w stanie utrzymać się na nogach. Cóż za ulga. Ona jednak usilnie próbowała się odsunąć. Aby to się nie stało, trzymał ją w żelaznym uścisku. Po tylu miesiącach udało mu się znaleźć zbyt blisko, aby teraz mógł tak po prostu pozwolić dziewczynie na ucieczkę. W dodatku w tak idealnej sytuacji, w której znaleźli się sami w Pokoju Wspólnym.
- Gdyby nie istniał? – powtórzyła.
- Tak. Wyobraź sobie, że on nie istnieje – wyszeptał, odurzając się zapachem Hermiony.
Chciał usłyszeć, że wtedy znów byliby razem. Pragnął potwierdzenia, że to ten zasrany Potter stał się jedyną przeszkodą. Nie sprzedanie Czarnemu Panu, nie wyparcie się jej. Jeszcze trochę, a oszalejesz, Draco.
Zastanawiała się przez dłuższą chwilę, aż w końcu odpowiedziała, przygryzając wargę.
- Pewnie byłabym z tobą.
Tego było zbyt wiele. Oszalał. Niech szlag trafi wszystkie obietnice jakie sobie wcześniej złożył. To, że zapomni i zemści się za to, że go odrzuciła.
Nachylił się nad dziewczyną i pocałował w sposób tak zachłanny jak jeszcze nigdy wcześniej. Teraz nie liczyło się nic więcej. Tylko ona i ta chwila. Zbyt długo tłumił tęsknotę. Znajomy dotyk rozgrzanych warg Ślizgonki sprawił, że jęknął cicho, a przez jego ciało przemarszowało stado przyjemnych dreszczy. Roztrzęsiona dłoń powędrowała do brązowych loków, a druga przytrzymała w talii.
Wtedy zrozumiał, że dla tej pięknej, a zarazem tak drobnej istoty byłby w stanie zrobić wszystko. Wszystko byleby tylko czuła się doceniana, kochana i bezpieczna. Mógłby oddać nawet własne życie. Nie przypuszczał, że jeden krótki buziak mógł wywołać w nim taki nawał emocji oraz sprawić tak intensywne przeżycie.
Ten pocałunek musiał trwać jakiś ułamek sekundy. Wszystko przerwała ona, odpychając go od siebie.
- Nigdy więcej tego nie rób, rozumiesz? – syknęła, dysząc ciężko. Nie patrzyła na niego i wcale się nie zdziwił tym zachowaniem. Sam nie mógł uspokoić się, po tym co przed chwilą miało tu miejsce.
- Hermiono, ja... – zaczął niepewnie, próbując jakoś się wytłumaczyć z tego przypływu pożądania, ale natychmiast mu przerwała.
- Tak się składa, że Potter jednak istnieje i to z nim chcę być – odpowiedziała ze złością, podnosząc książkę z ziemi, która wcześniej wypadła jej z rąk.
Te słowa niesamowicie zdenerwowały dumnego Draco. Co ten Potter miał takiego w sobie? Już chyba bardziej nie dało się go nienawidzić.
W końcu pożałujesz, że się urodziłeś, plugawy mieszańcu. Ona jest moja.
Złapał ją za ramię, gdy w tym samym momencie chciała odejść w stronę dormitorium.
- Czy ty nie rozumiesz, że on cię nie kocha? Wykorzystuje do własnych celów. Ja jestem w stanie dać ci wszystko czego tylko zapragniesz, a on? Nic – warknął.
- Kocha mnie tak jak ja kocham jego. To mi wystarcza. Puść mnie, Draco – jęknęła, próbując wyrwać się z tego uścisku, lecz nie wyszło.
Wtedy pod wpływem chwili zrobił to po raz kolejny. Ponownie przyciągnął Ślizgonkę i pocałował, choć zdecydowanie łagodniej niż wcześniej. Jak inaczej mógł przekonać ją o tym, że nie miała racji?
Reakcja Hermiony stała się stanowczo ostrzejsza niż wcześniej. Ślizgonka znów odepchnęła go od siebie, ale tym razem zrobiła coś jeszcze, coś czego się po niej nie spodziewał. Uderzyła Draco tak, że poczuł jak wściekłe pieczenie roznosi się po całej jego twarzy. Jeszcze nigdy nie został w taki sposób upokorzony.
- Powiedziałam ci, że masz więcej tego nie robić, słyszysz?! – powiedziała wściekle, odwracając się napięcie w stronę schodów. Mimo to zdążył jeszcze dostrzec jak przy tym dłoń dziewczyny powędrowała w stronę jej ust, jakby niedowierzała w to co przed chwilą się stało.
- Wyeliminuję Pottera i znów będziesz moja, rozumiesz?! – zawołał za nią, lecz ona nie zareagowała tylko zniknęła na stopniach prowadzących do dormitorium dziewczyn.
Jasne, że prościej byłoby o niej zapomnieć. Wydawało się to tak dziecinnie proste, ale w praktyce prezentowało o wiele trudniej. Dlaczego musiał zakochać się akurat w Hermionie Riddle? Dlaczego nie w innej Ślizgonce? Dlaczego nie potrafił odwzajemnić tego co czuła do niego Pansy?
Blaise Zabini pojawił się w drzwiach sypialni chłopców dosłownie kilka sekund po odejściu Hermiony. Całe szczęście, że nie przyszedł tu wcześniej i nie zobaczył całego zajścia. Zajścia, którego przebiegu młody Malfoy nie zamierzał na razie komukolwiek zdradzić. Sam najpierw musiał się z tym uporać.
- Draco – rzekł Blaise, stając na szczycie schodów. Malfoy modlił się w duchu, aby czarnoskóry nie dostrzegł jego - najprawdopodobniej opuchniętego - policzka. Na szczęście Zabini wydawał się całkowicie niczego nieświadomy. – Chyba zostawiłem tu mojego pornola. Wpadł ci może gdzieś w oczy? – spytał.
Blondyn spojrzał na współlokatora ze złością. Niech diabli wezmą tego twojego pornola, Blaise.
- Tak, zostawiłeś go na stoliku – warknął Draco, łapiąc gazetę, którą ozdabiało zdjęcie nagiej czarownicy. Wszedł po schodach w stronę Blaise’a, wciskając mu tym samym magazyn. – Następnym razem nie zostawiaj takich rzeczy w miejscach, do których każdy może mieć dostęp – dodał rozeźlony i zniknął za drzwiami sypialni.
Perspektywa jutrzejszego powrotu do domu nie napawała radością. W dodatku Hermiona miała jechać tam z nim. Boże, czemu mnie tak każesz? – pomyślał, chowając się za kotarami łóżka. Nie zważał w najmniejszym stopniu na to co zaczął mówić do niego Teodor Nott, który zajmował posłanie obok. Potrzebował zostać sam z własnymi myślami oraz wspomnieniem tych cudownych warg Hermiony Riddle na swoich.

~*~

- Wiem, że to ostatni dzień przed feriami, ale mogłabyś zainteresować się lekcją, Riddle.
Cholera, Flitwick jednak zauważył. Lekcja zaklęć z Krukonami rozpoczęła się jakieś pół godziny temu, a ja nie pamiętałam z niej jakiegokolwiek słowa.
Przez cały ten czas gapiłam się w okno, rozpamiętując to co miało miejsce poprzedniego wieczoru w Pokoju Wspólnym Slytherinu. Wizja znajomych oczu Malfoya oraz jego ramion towarzyszyła mi przez całą noc. Nie poszłam na śniadanie, gdyż zaspałam. Powoli gubiłam się w zachowaniu Draco. Dobrze, że przerwałam to w odpowiedniej chwili. Może i Malfoy mieszał mi w głowie, ale nie na tyle, abym chciała zdradzać Harry’ego. Jakby to wyglądało? Niedość, że czułabym się z tym źle, to jeszcze wyszłabym na dziwkę, którą wcale nie jestem. Tylko Umbridge rzuciła klątwę, a ja już kleję się do innych chłopaków? Nie, nie, nie.
Profesor Flitwick stał za swoją katedrą i wyraźnie wyczułam, że jego wzrok skierował się dokładnie w stronę ławki, przy której siedziałam. Zapewne zarumieniłam się, czując na sobie wzrok wszystkich zebranych w klasie.
Draco siedział w pierwszej ławce i prawdopodobnie jako jedyny w pomieszczeniu nie odwrócił się w moją stronę. Unikał kontaktu wzrokowego odkąd natknęłam się na niego po raz pierwszy tego dnia pod klasą zaklęć. Czyżby się wstydził? Trzeba nie było się do mnie dobierać, idioto.
- Riddle, odejmuję Slytherinowi pięć punktów! – fuknął Flitwick. Dopiero wtedy zorientowałam się, że gapię się na nauczyciela od dłuższej chwili bez słowa. Po klasie rozniósł się pomruk niezadowolenia ze strony Ślizgonów. Najprawdopodobniej z powodu odjęcia punktów.
- Ale ja cały czas słucham, panie profesorze – odparłam cicho. Jak niedorzecznie to zabrzmiało. Mój głos brzmiał tak, jakbym poprzedniego wieczoru wypiła stanowczo za dużo alkoholu. Wciąż jednak zastanawiałam się jak wyglądam. Rano zapomniałam przejrzeć się w lustrze, spiesząc na zaklęcia.
- W takim razie, o czym mówiłem? – zapytał karzełek. Prawda jest taka, że nie miałam zielonego pojęcia. Kątem oka zajrzałam do otwartego zeszytu Krukona, który siedział obok, lecz ten – najwyraźniej po złości – zamknął w tym samym momencie notes. Spojrzałam na niego z niezadowoleniem, a potem na Flitwicka.
- Nie wiem, profesorze – odpowiedziałam szczerze. Wtedy dostrzegłam jak twarz nauczyciela czerwienieje, więc postanowiłam znaleźć inną deskę ratunku, byleby tylko jakoś go udobruchać. – Podejrzewam jednak, że Draco Malfoy słuchał z największą uwagą i będzie w stanie odpowiedzieć za mnie na pańskie pytanie – rzekłam głośno, wskazując głową na blondyna.
Oczy wszystkich skierowały się w stronę Ślizgona, którego wzrok powędrował teraz w moją stronę. Było to puste spojrzenie. Bardzo puste.  
Uratuj mnie. To przez ciebie nie słuchałam Flitwicka.
- Malfoy. – Flitwick zwrócił się w stronę Draco, który spojrzał na nauczyciela. – Wybronisz Riddle czy mam odjąć Slytherinowi kolejne pięć punktów? – spytał. 
Cisza.
Cisza.
Cisza.
Uratuj mnie. Zabiję cię, jeśli tego nie zrobisz.
- Mówił pan o zaklęciu Engorgio. O tym jak dzięki niemu można powiększyć różne przedmioty – odpowiedział Draco cichym głosem, wlepiając wzrok w swoją książkę. 
Flitwick spojrzał ponownie w moim kierunku, mrużąc oczy.
- Masz szczęście, Riddle.
Za to ja pomyślałam czy młody Malfoy rzeczywiście zrobił to dla mnie, czy może tylko po to, aby Slytherin jeszcze bardziej nie ucierpiał.

~*~

Popołudniowa lekcja eliksirów z Gryfonami nie różniła się niczym innym. Może jedynie tym, że o dziwo Snape nie zwrócił uwagi na mój kompletny brak zainteresowania lekcją, a przynajmniej udawał, że tego nie widzi. Podejrzewałam, że gdybym jednak należała do Gryffindoru, to ponowne odjęcie punktów byłoby nieuniknione tego dnia.
Siedziałam samotnie w ławce na końcu klasy, pisząc rozprawkę na temat Eliksiru Spokoju, gdy zatrzymał się przy mnie. Podniosłam wzrok, nie wiedząc czego się spodziewać. Podejrzewałam, że nauczyciel był wściekły o to w jaki sposób go potraktowałam kilka dni temu w gabinecie Dumbledore’a, ale wcale nie żałowałam swoich słów. Powiedziałam prawdę. Severus Snape był oszustem i tyle.
Mężczyzna nie odezwał się tylko położył na mojej książce zwinięty kawałek pergaminu i odszedł. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to nic innego jak wiadomość.

Panno Riddle,
Kurs do Malfoy Manor odbędzie się z pomocą sieci Fiuu dziś o godzinie piątej popołudniu. Proszę stawić się w moim gabinecie o tejże godzinie.
Profesor Severus Tobiasz Snape
Nauczyciel Eliksirów
Opiekun domu Slytherin

Sprawdziłam zegarek, który wskazywał godzinę trzynastą. Dokładnie za cztery godziny z minutami miałam zginąć z ręki mojego ojca. Znałam już datę i godzinę. Cóż za radosna perspektywa.
Popatrzyłam na Harry’ego, który zajmował miejsce na przodzie klasy. Tego dnia nie spojrzał w moją stronę ani razu. Bardzo mnie to irytowało. Okej, pokłóciliśmy się, ale doskonale wiedział, że wyjeżdżam, więc mógłby ten ostatni raz spojrzeć mi w oczy. Nie mogliśmy ze sobą rozmawiać ani się dotykać, ale chciałam zostać pożegnana chociaż przez krótkie spojrzenie tych cudownych zielonych tęczówek. Najwyraźniej pan Potter nie miał na to ochoty. Jego strata.
Czasem miałam ochotę kopnąć w tyłek i jego, i Malfoya, a potem zacząć żyć od początku. Bez facetów też przecież można. Robiłam to przez ostatnie piętnaście lat i dobrze mi szło. Pominę fakt, że zanim zaczęłam spotykać się z Harrym byłam dwa razy gorszą osobą.
No dobra. Niech będzie, że cofam to co powiedziałam wcześniej. Istnieją jakieś plusy życia z facetami, ale muszą być to odpowiedni faceci. Harry należał do grupy ‘’Odpowiedni, choć wkurzający’’, a Draco... No cóż, najprędzej do ‘’Masakrycznie nieodpowiedni, puści, tępi, dobierający się do zajętych dziewczyn’’.
Poczułam się źle z faktem, że ten masakrycznie nieodpowiedni, pusty, tępy i dobierający się do zajętych dziewczyn facet będzie mi towarzyszyć w Malfoy Manor. Tak bardzo pragnęłam, aby jednak jego odpowiedni, choć wkurzający rywal zajął to miejsce.

~*~

Stałam otępiała w tłumie uczniów, którzy zgromadzili się pod Wielką Salą. Na ścianie przy drzwiach do jadalni zostało wywieszone wielkie ogłoszenie podpisane przez Dolores Jane Umbridge, które wywołało niemałe poruszenie wśród zebranych.

NA POLECENIE WIELKIEGO INKWIZYTORA HOGWARTU!


Niniejszym rozwiązuje się wszystkie uczniowskie organizacje, stowarzyszenia, drużyny, grupy i kluby. Za organizację, stowarzyszenie, drużynę, grupę lub klub uważa się regularne spotkania trojga lub większej liczby uczniów. O pozwolenie nowej organizacji, stowarzyszenia, drużyny, grupy lub klubu można się starać u Wielkiego Inkwizytora (Profesor Umbridge). Żadna uczniowska organizacja, stowarzyszenie, drużyna, grupa lub klub nie mogą istnieć bez wiedzy i zezwolenia Wielkiego Inkwizytora. Każdy uczeń, który samowolnie utworzy organizację, stowarzyszenie, drużynę, grupę czy klub lub wstąpi do jakiejś organizacji, stowarzyszenia, drużyny, grupy czy klubu nie posiadających zezwolenia Wielkiego Inkwizytora, zostanie wydalony ze szkoły.

 Powyższe zarządzenie wydano na podstawie Dekretu Edukacyjnego Numer Dwadzieścia Dziewięć.


Podpisano:

Dolores Jane Umbridge

Wielki Inkwizytor

Jakim cudem się dowiedziała? Czułam w kościach, że Różowa Ropucha nie wystosowałaby podobnego zarządzenia bez podstaw, dla własnego kaprysu. Domyślała się lub zdemaskowała Gwardię Dumbledore’a. Robiło się co raz bardziej nieciekawie.

~*~

Wróciłam z obiadu po trzeciej. Po przygotowaniu się do wyjazdu spojrzałam na swoje odbicie lustrzane z małym przekonaniem.
Oto ja. Córka Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać.
Zdecydowałam się na ucharakteryzowanie na ‘’starą Hermionę’’, aby wywołać większe przekonanie w Malfoyach i ojcu. Nie zmieniało to jednak faktu, że przestałam się czuć komfortowo w tej skórze. To potwierdzało tylko jak bardzo zmieniłam się od rozpoczęcia roku szkolnego. Mocny makijaż wydawał się być teraz maską, a czarne wysokie obcasy czymś niecnym.
Mimowolnie przypomniało mi się spotkanie z Harrym sprzed jakiegoś czasu. Jeszcze zanim Umbridge rzuciła na nas klątwę. Jeszcze zanim dostaliśmy zakaz spotykania się. Wtedy gdy mogliśmy cieszyć się swoją obecnością. Wtedy gdy był blisko.

Siedzieliśmy na błoniach, które otaczało wiosenne słońce. Jezioro było spokojne, tak jak my siedzący na trawie. Opierałam się plecami o Harry’ego, gdy on objął mnie mocno.
Niezdrowe podekscytowanie wybuchło w momencie, gdy zaczął obsypywać pocałunkami mój odkryty kark. Zamruczałam cicho, wpatrując się w taflę jeziora. Świadomość tego, że Harry jest tak blisko wręcz mnie rozbrajała.
- Cieszę się, że przestałaś się malować – szepnął mi do ucha.
- Dlaczego? – spytałam z uśmiechem, odwracając się w jego stronę. Gryfon odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie w czoło.
- Bo bez niego jesteś dwa razy piękniejsza – odpowiedział. Na sto procent się zarumieniłam. – W dodatku zaczęłaś się rumienić. Już nie jesteś taka blada – dodał, muskając swoimi ustami moje policzki.
Mój oddech przyspieszał z każdym ciepłym słowem wypowiedzianym przez Pottera. Dodatkowo świadomość, że jest tak blisko, rozbrajała do reszty. Wziął mnie w ramiona, a ja objęłam go za szyję. Jego twarz zniknęła za moimi brązowymi lokami.
- Kocham cię, Harry – wychrypiałam w jego wilgotne usta. – Bardzo cię kocham.
Czarnowłosy wciąż się uśmiechał.
- Wiem, słońce. Ja ciebie też.

~*~

Wcale nie spieszyłam się z dotarciem do gabinetu Snape’a, a wręcz odwlekałam to jak najdłużej się dało. Opuściłam Pokój Wspólny Ślizgonów za dwadzieścia piąta, więc miałam jeszcze sporo czasu. Mozolnie ciągnęłam za sobą spory kufer z inicjałami H.M.R, rozmyślając o tym co zostawiłam bezpiecznie ukryte w moim dormitorium. Do tych rzeczy należał między innymi list od mamy oraz klucz do krypty w Banku Gringotta. Lepiej będzie, jeśli Voldemort nie dowie się o ich istnieniu, a już tym bardziej, jeśli te przedmioty nie wpadną w jego ręce.
Na korytarzach napotkiwałam różnych uczniów, którzy również ciągnęli swoje kufry. Najprawdopodobniej zmierzali w kierunku gabinetów opiekunów swoich domów. Ze względów bezpieczeństwa w tym roku wszyscy mieli podróżować na święta ze szkoły do domu i z domu do szkoły za pomocą sieci Fiuu. W sumie nie było to głupie rozwiązanie. Brudne co prawda, ale szybsze niż podróż pociągiem.
Na moim zegarku wybiła godzina czwarta pięćdziesiąt dziewięć, gdy w końcu dotarłam pod gabinet Snape’a. Uznałam, że nic mi nie da, jeśli postoję pod jego drzwiami przez kolejną minutę, więc zapukałam. Po chwili usłyszałam jego zimny głos dochodzący z wewnątrz.
- Wejść.
Gabinet Snape’a był mrocznym pomieszczeniem, które głównie zawalały półki z wieloma dziwnymi miksturami oraz produktami, dzięki którym przygotowywało się eliksiry. Po środku, a na wprost drzwi, stało drewniane i zagracone biurko, przy którym zwykle siedział Severus. Podobnie było i tym razem.
Dostrzegłam Malfoya, który stał przy jednej z półek, a przy nim kufer z inicjałami D.L.M. Dokładnie taki jak mój. W końcu kupiliśmy je tego samego dnia i w tym samym sklepie na ulicy Pokątnej pięć lat temu.
Niezdziwiłam się, widząc, że Draco wciąż unika mojego spojrzenia.
- Nareszcie, Riddle – mruknął Snape, podnosząc się z krzesła, gdy zamknęłam za sobą drzwi. Od razu zauważyłam, że kominek znajdujący się w tym pomieszczeniu jest mały i niewygodny. Ciekawe jak tam się zmieszczę. – Podejrzewam, że wiecie jak korzystać z sieci Fiuu. Kto idzie pierwszy? – spytał Severus, wrzucając do paleniska proszek Fiuu. Płomienie zmieniły swój kolor na szmaragdowy.
- Niech Malfoy pójdzie pierwszy – rzekłam natychmiast.
Chciałam jeszcze przez chwilę nacieszyć się świadomością bycia w Hogwarcie. Co prawda w niemiłym gabinecie Mistrza Eliksirów, ale wciąż w szkole. Co raz bardziej się denerwowałam. Dzieliły mnie minuty od znalezienia się w Malfoy Manor.
Spojrzałam na Draco, który wciąż unikał mojego spojrzenia. Co za tchórz. Chłopak złapał rączkę kufra i podszedł w stronę płomieni. Potem wcisnął się do ciasnego kominka, zamknął oczy i wykrzyknął zdecydowanie i wyraźnie dwa słowa Malfoy Manor.
Ślizgon zniknął w płomieniach, a ja zostałam sama ze Snapem. Wtedy zrozumiałam, że nadeszła moja chwila. Opiekun Slytherinu spojrzał na mnie wyczekująco.
Złapałam rączkę kufra, czując jak serce bije mi sto razy szybciej, a chwilę potem popatrzyłam na nauczyciela.
- Jeszcze nie jest za późno, Riddle – rzekł chłodno.
Byłby to chyba akt największego tchórzostwa, gdybym w ostatniej chwili zdecydowała się na pozostanie w Hogwarcie. Nie nazywam się przecież Draco Malfoy, no nie?
- Już zdecydowałam – odparłam równie chłodno i skierowałam się pewnie w stronę kominka. Poczułam się jak idiotka, wiedząc, że Snape na mnie patrzy, gdy ja próbuję wcisnąć się nieudolnie do kominka wraz z moim kufrem. W końcu jednak udało się. Zamknęłam oczy, aby więcej nie patrzeć na nauczyciela eliksirów, zacisnęłam mocno rękę na rączce kufra i wykrzyknęłam wyraźnie Malfoy Manor.
Coś mną szarpnęło. Prawdopodobnie zniknęłam w szmaragdowych płomieniach.
To takie chore, że właśnie miałam wrócić do świata, z którego w zeszłym roku tak bardzo pragnęłam uciec. Do świata, w którym dwudziestego czwartego grudnia tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego roku Jean Catherine Masen mnie urodziła. Do świata mojego ojca, Lorda Voldemorta. Do świata, do którego właśnie wracałam z własnej woli.

CDN.

_______

Tak, oto jest nowy rozdział! 
Przepraszam za opóźnienie, ale musiałam go dokończyć, a od trzech tygodni pracuję na cały etat popołudniami i jak rano wstaję to nie mam na nic czasu, a wieczorem po powrocie jestem po prostu zbyt zmęczona. Dodatkowo w tym tygodniu nie mogłam za cholerę dostać się do prawie skończonego rozdziału, ponieważ wygasła mi licencja na Worda i zanim uprosiłam tatę, aby mi to zaaktualizował, to też minęło kilka dni. Na szczęście dzisiaj w końcu jest. :)
Jak tam wakacje? U mnie żadnego wypoczynku. Pracuję, pracuję, pracuję. Ale pochwalę się, że zdałam egzamin Cambridge: First Certificate in English na ocenę C i za kilka tygodni zostanę posiadaczką uznawanego międzynarodowo certyfikatu, który będzie poświadczał o mej znajomości angielskiego na poziomie średniozaawansowanym wyższym. <3 A od września studia techniczne - zarządzanie turystyką międzynarodową. Już nie mogę się doczekać. :D
Nie wiem, kiedy nowy rozdział. Mam na razie trzy strony, a reszta dopisze się cholera-wie-kiedy. Wszystko zależy od weny i czasu. Będę informować Was na bieżąco na Facebooku i blogu. 
Wiem, że jestem zUą Alex, ale miałam taki ubaw, czytając Wasze zacięte spekulacje pod ostatnią zapowiedzią pt. ''Kto całował się z Hermioną?''. Ach, no to teraz już wiecie kto to był i podejrzewam, że wielu z Was się zdziwiło. Jam być zUa Alex, I know. 

Pozdrawiam serdecznie, 
Wasza Alexuś

18 komentarzy:

  1. Ach... nareszcie! Już nie mogę doczekać się tego, co wydarzy się w następnym rozdziale. Jedno jest pewne - musi przeżyć, bo bez niej nie będzie opowiadania. No, chyba, że będziesz pisała o niej jak o duchu ;)
    Życzę mnóstwa weny,
    Evelin.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!! Nie mogłam się doczekać. Ciekawy rozdział i chyba naj smutniejszy. Nie moge się doczekać następnego.

    Twoja nie fanka nr.1 ( ale fanka) I.K

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest boski :-) Nie umiałam się go doczekać :-) Ah, współczuje biednej Hermionie, że wraca do Voldemorta ... Biedna. Ciekawe, co się stanie w następnym rozdziale . Już nie mogę się go doczekać :-) Ale ten rozdział powala na kolana. Uwielbiam Hermione w narracji pierwszoosobowej :-)
    Pozdrawiam :-)
    Życzę weny :-)
    Karolina J

    OdpowiedzUsuń
  4. Alex, rozdział jest boski a podkład muzyczny idealny! ;)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału a szczególnie jego zapowiedzi :) Jestem bardzo podekscytowana tym, co wymyślisz. Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny! ;)
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Alex, tu znów ja.
      Zastanawiałam się przez jakiś czas, czy mogłabyś mnie powiadamiać o nowych rozdziałach na hermione-riddle-potter? Adres Twojego bloga znajduje się w zakładce 'Linki' na moim blogu: www.time-to-be-alive.blogspot.com/ Jakbyś mogła, proszę o informowanie mnie w zakładce SPAM o rozdziałach i zapowiedziach. Byłabym ci bardzo wdzięczna, ponieważ uwielbiam HRP! Pozdrawiam, Echelon

      Usuń
  5. Ty wiesz jak trzymać w napięciu;) Rozdział super, nie mogę się doczekać nowego. Znajdż trochę czasu i zaproś panią Wenę na herbatkę:D
    P.S Myśle, że to szarpnięcie nie było związane z Fiuu:P

    OdpowiedzUsuń
  6. Być może cię to zdziwi, ale... wiedziałam! Wiedziałam! I kocham cię za twojego Draco, jest lepszy od Draco ze wszystkich Dramione razem wziętych <3. Harry nie zachwyca w tym rozdziale, było go bardzo, bardzo mało i podejrzewam, że w następnym też tak będzie;). Jestem strasznie ciekawa, jak Hermiona zostanie przyjęta przez Voldzia i jego popleczników, a przede wszystkim, co na to Draco. Chociaż to, że się postawi, jest chyba niemożliwe ;p.
    A szarpnięcie? Może Hermi została porwana? Chociaż nie ukrywam, że wolałabym, gdyby jednak dotarła do Malfoy Manor;). No cóż, życzę dużo, dużo weny i szybkiego ukończeniu następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham, kocham, kocham, jak ja to koooooochaaam. Och Alex naprawdę - bądź mym mentorem. Rozdział prze-genialny. Żeby nie było - spodziewałam się, że Hermiona będzie się całować z Malfoyem. W sumie to mi to odpowiada. Ale biedna ona, gdy Harry się o tym dowie ... muahahahha. Już się nie mogę doczekać. A tak wgl. to gratulacje za zdobyty dyplom :D Wakacje w sumie tak jak u ciebie mam już niemal całe zaplanowane. Tu biwak, tu wyjazd do Krakowa no i kiedy tu znaleźć czas na czytanie HRP? Nie mam pojęcia jak, ale zawsze znajdę. Po prostu twoje pisanie mym narkotykiem. Mam nadzieję, że uraczysz nas nowym rozdziałem jeszcze w tym miesiącu :) Czekam z niecierpliwością ...
    Karola :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi się podoba ten rozdział. Lubię punkt widzenia Hermiony, jej komentarze i przemyślenia.
    I kurczę, wiedziałam, no wiedziałam, że Malfoy będzie się do niej próbował dobierać! Tylko nie spodziewałam się, że tak szybko!! Myślałam, że raczej jak już wyjadą do Malfoy Manor, to się będzie do niej przystawiał, bo wiadomo, sami, z daleka od ludzi ze szkoły... jak rodzina pójdzie spać...
    Boże, co ja piszę.
    Harry coś mnie zdenerwował w tym rozdziale tak samo jak Hermionę.
    Boję się tego jej przybycia do Malfoy Manor... Mam nadzieję, że Czarny Pan nie ukarze jej zbyt mocno.
    Czekam na następny rozdział. I gratuluję FCE :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam tekst "Nie nazywam się przecież Draco Malfoy, no nie?". Jest moim ulubionym, zaraz po "Masakrycznie nieodpowiedni, puści, tępi, dobierający się do zajętych dziewczyn". Dziękuję za powiadomienie. ;)
    Rozumiem zdenerwowanie Hermiony faktem nadopiekuńczości Pottera, ale z drugiej strony rozumiem też Harry'ego. Kocha ją, więc ciężko jest mu oddać ją na pastwę Voldemorta i jego śmietanki. Martwię się o nią i jestem ciekawa, na co ją tam skarzesz. ;)
    Podoba mi się też fakt, że zmieniłaś narrację w przypadku Hermiony. Wydaje mi się, że w ten sposób można oddać o wiele więcej emocji, niż gdyby zdać się na trzecioosobową.
    Draco - tak, jest masakrycznie nieodpowiedni, ale jest niesamowicie pociągający i rozpalający zmysły w tym rozdziale. Jest dosłownie "bad boyem", choć tchórzem nad tchórzami. Jest mi go żal, bo źle ulokował uczucia.
    Więc... czekam na nowy rozdział, choć wszystko mi się trzęsie, jak pomyślę co może czekać w nim Riddle. :)
    Pozdrawiam,
    Eileen

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiedziałam, że pocałuje ją Dracon! Po prostu czułam to w kościach.
    Żal mi go trochę. Ostatnimi czasy spotykam trójkąt Harry-Hermiona-Dracon i zawsze Granger zostawia Malfoya dla Wybrańca. A przecież Draco miał (na 99%) gorsze życie niż Harry, prawda? Podczas gdy Harry grzał się w blasku małych zwycięstw Lorda Voldemorta (choć oczywiście nie zabiegał o nie), Draco musiał zmagać się z despotycznym ojcem oraz innymi po...walonymi Śmierciożercami. W każdym razie czekam na rozwinięcie (w miarę rozsądku, pamiętając, że jest jeszcze Harry) Hermiona-Dracon w... domu, nie, nie, w Malfoy Manor.
    Narracja pierwszoosobowa świetnie Ci wychodzi. Można się skupić bardziej na emocjach i jest to miłym odświeżeniem bloga. Jestem za;)
    Hermiona jest niesamowicie odważna, że mimo wszystko zdecydowała się na powrót. Ciekawe, w jaki sposób wytłumaczy swoje zachowanie przed ukochanym (^.-) tatusiem. Ale wnioskuję z wpisu na Facebooku, że będzie co czytać;)
    Nie mogę doczekać się jej pobytu w dworze, a jednocześnie chyba chcę, aby wróciła już do Hogwartu.
    I gratulacje z okazji dostania się na studia;*
    Pozdrawiam,
    Zusan
    PS Ten komentarz jest strasznie nieskładny, wiem o tym doskonale. Jednak nie chciał się napisać lepiej. Myślę, że wybaczysz;)


    [trup-w-szafie.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś podła, wiesz ? Kończyć w takim momencie - Czemu się nad nami znęcasz :c. Cóż co do pocałunku to wiedziałam że to będzie Malfoy - za wcześnie na zniszczenie klątwy. Co do Hermi to mam tylko nadzieję że nie planujesz jej zabić, choć jej zachowanie jest nieco letkomyślne - zamydlić oczy Lordziowi jest bardzo trudno i raczej robi głupio porównując tą akcję do wręcz zadurzonej w Voldemorcie Bellatrix.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaniedbałam trochę Twoje opowiadanie, przez ciągłą naukę i brak czasu, ale obiecuję poprawę! Nie wiem czy jeszcze mnie pamiętasz, swego czasu miałam bloga na onecie... Informuj mnie proszę o nowych notkach, swoją historię przeniosłam na bloga: www.her-destiny-and-fate.blogspot.com.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj. Od jakiegoś czasu śledzę losy twojej Hermiony. Naprawdę podoba mi się całe opowiadanie, szkoda tylko, że Hermiona musi wrócić do Voldemorta, ale może przez to będzie jeszcze ciekawiej.
    Jeśli chcesz to wejdź na mojego bloga:
    http://nietypowa-slizgonka-alex.blog.pl/
    Też piszę o córce Voldemorta, ale w innym klimacie. Dopiero zaczęłam, ale się rozkręcam.
    Życzę weny i czakam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy nastepny rozdzial juzn nie mage

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej! Dawno, dawno temu czytałem (tak, jestem chłopakiem) Twojego bloga Hermiona Potter. Ostatnio naszło mnie żeby tam zajrzeć i tak trafiłem tutaj :D Teraz przede mną jeszcze ponad 30 rozdziałów do przeczytania, ale już po pierwszych widzę, że nie wyszłaś z formy ;) Oby tak dalej, życzę weny, a Ty możesz życzyć mi wytrwałości i miłego nadrabiania tego bloga.
    Pozdrawiam, Karol :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Od mojego ostatniego wpisu minęło 11 godzin, podczas których większość poświęciłem na nadrabianie bloga praktycznie od początku. Przeczytałem WSZYSTKO - tak mnie to wciągnęło. Życzę Ci weny oraz abyś znalazła czas na pisanie kolejnych rozdziałów.
    Pozdrawiam, Karol ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pisz dalej rozdzial jak zawsze cudowny nie moge sie oderwac a jak juz to zrobie to chodze rozkojarzona bo zastanawiam sie CO DALEJ????? Ostatnio po prostu nie zauwazylam ze drzwi sa zamkniete i WESZLAM W DRZWI od mojego pokoju przez Cb mam pieknego zielonego sinca na srodku czola ale jesli szybko dodasz nastepny rozdzial to moge Ci wybaczyc :-D
    IGA

    OdpowiedzUsuń

Copyright @ 2010-2013

Szablon został wykonany przez Empatię na potrzeby bloga www.hermione-riddle-potter.blogspot.com. Treści wszystkich postów oraz zakładek są autorstwa Alex, a także jej całkowitą własnością. Za wszelkiego rodzaju plagiaty lub kopiowanie pomysłów bez uprzedniej zgody autora będą wyciągane wszelkie możliwe konsekwencje.